Swój cykl rozpocząłem opowieścią o Bardzie – wsi, która chciała być miastem, a śladem tych ambicji jest obecnie wyraźnie zaznaczony plac, ubity pod przyszły rynek. Dziś natomiast odwiedzę Targową Górkę – miejscowość, która była miastem, ale chyba pragnęła być wsią, bowiem po dawnym rynku z prawdziwego zdarzenia nie pozostał nawet ślad.
Kościół pw. św. Michała Archanioła
Półwiecza, które wstrząsały miastem
Pierwsze wzmianki pisane pojawiły się w połowie wieku XIII. W 1258 r. właścicielem miejscowości był Milesza z Górki, który należał do otoczenia księcia Bolesława Pobożnego, syna Władysława Odonica. Być może już wówczas Mileszyna Górka, bo taką nosiła wtedy nazwę, była miastem. Być może, bo dokumenty lokacyjne zaginęły. Jednakże 14 czerwca 1343 roku Kazimierz Wielki, przebywając w Poznaniu, potwierdził ówczesnym właścicielom: Piotrowi, kasztelanowi radzimskiemu i Dobrogostowi Mileszycowi prawa miejskie dla Targowej Górki. Ale od tego momentu koło historii zaczęło pędzić w dół. Co z tego, że jeszcze na wyprawę malborską w roku 1458 wyekwipowano tu ośmiu żołnierzy, skoro niecałe pół wieku później Targowa Górka po raz pierwszy traci prawa miejskie. Odzyskuje je po kolejnym płwieczu, w roku 1559. Następuja lata stabilizacji i względnego spokoju. W 1724 r. król August II nadał miejscowości przywilej organizowania pięciu jarmarków rocznie i targów w każdy poniedziałek. Król Stanisław August Poniatowski potwierdził te przywileje oraz wydał zgodę na organizowanie jeszcze czterech nowych jarmarków. W 1751 roku Turnowie, ówcześni właściciele miasta, osadzili tu na leśnej wyrębie osadników niemieckich, a w mieście działało jednocześnie 12 browarów, co jest niewątpliwie znakiem prosperity. Pół wieku później nie jest już jednak tak dobrze. Miażdżące koło dziejów niczym u Szekspira boleśnie doświadczyło mieszkańców. Nie wiemy, jaki kataklizm spadł na miasto, ale faktem jest, że rok 1793 to cezura, po której o Targowej Górce będzie się już mówiło tylko jako o wsi. Pomimo wielosetletniej tradycji, pomimo przyznawanych przez kolejnych władców przywilejów, a nawet pomimo działania tu przez pewien czas aż dwóch kościołów jednocześnie.
Kapelan i legionista
W tych czarnych dniach błysnęła na horyzoncie iskierka nadziei. Wieś przeszła we władanie hrabiego Keyserlinga, którego córka Adela wyszła za mąż za gen. Amilkara Kosińskiego – wybitnego Polaka, współtwórcę legionów polskich we Włoszech. Wszak to dzięki niemu, a nie prawu do organizowania dziewięciu jarmarków rocznie, nazwa Targowa Górka znana jest niemal każdemu Polakowi. Nasz bohater pojawił się na arenie dziejowej wcale nie pod postacią wywijającego szablą Marsa, ale jako mnich głoszący marność doczesnego żywota. Godzinki szybko mu się jednak znudziły i po opuszczeniu klasztoru w 1790 r. poświęcił się karierze wojskowej. A piękna to była kariera i wiele dawała możliwości awansu odważnym młodzieńcom. Upadek Insurekcji Kościuszkowskiej zmusił młodego kapitana do wyjazdu do Francji, gdzie rozpoczął służbę na... okręcie kaperskim. Jako pirat z licencją otrzymał obywatelstwo i wstąpił do francuskiej armii. Pierwszy Konsul szybko docenił jego zasługi w kampaniach włoskich i pozwolił na werbunek polskich jeńców do nowotworzonej armii włoskiej. Wtedy to zaczęto o nim mówić jako o Pierwszym Legioniście. O tym, jak trzeźwy to był wojskowy i jak wiele sprawa odzyskania niepodległości dlań znaczyła, świadczy bunt przeciw woli Bonapartego i porzucenie Legionów po wysłaniu ich przez Małego Kaprala na San Domingo. W roku 1803 roku opuszcza zatem armię i wraca, jako generał brygady, do kraju. Ciepłe kapcie nie przypadły mu widać zbytnio do gustu, bo już trzy lata później widzimy go znów u boku twórcy Legionów, jak organizuje polskie wojsko przeciwko Prusom. Wojna przy boku Napoleona, tym razem na ziemiach ojczystych, zaowocowała ranami i zaszczytami. Dwukrotnie został odznaczony orderem Virtuti Militari, raz Krzyżem Kawalerskim, drugi raz Komandorskim. Po upadku Księstwa Warszawskiego ponownie złożył dymisję. Tym razem już ostateczną. W cywilu działał na rzecz rozwoju polskiej gospodarki, był jednym z pionierów „najdłuższej wojny nowoczesnej Europy”. Zmarł jako szanowany dziedzic Targowej Górki w 1823 r.
Drugą postacią bliską sercom mieszkańców Targowej Górki jest ks. Kazimierz Pause, proboszcz tutejszej parafii pod wezwaniem św. Michała Archanioła w latach 1930 - 1942. Ten nietuzinkowy kapłan podczas wojny z bolszewikami był kapelanem Wojska Polskiego. Został zamordowany przez hitlerowców go w roku 1942 w Dachau. Ślad jego obecności we wsi to pamiątkowa tablica na murze kościoła.
Tu spoczywa por. Karol Karśnicki, powstaniec listopadowy
Po drugiej stronie świątyni warto zatrzymać się przy neogotyckim grobowcu Karśnickich, gdzie spoczywa jeszcze jeden wojskowy czasu uraty niepodległości, Karol Karśnicki – uczestnik powstania listopadowego i bliski przyjaciel Piotra Wysockiego.
Śledząc historię Targowej Górki nie mogę oprzeć się analogiom z losem całego kraju. Znacząca w średniowieczu (8 wojów), potężna w wieku XVI (dwa kościoły), bogata w stuleciach następnych (jarmarki i browary), upokorzona w wieku XIX (utrata praw miejskich), barwna w międzywojniu, a dziś troszkę na uboczu, nieco zapomniana i niedoceniana.
Piotr Michalak