Referendum ludowe w 1946 roku
2010-07-01
Jedyną realną siłą polityczną mogącą przeciwstawić się blokowi partii prorządowych, które wzywały do głosowania „tak” na wszystkie trzy pytania referendalne, było PSL. Dlatego władze do ostatnich dni przed referendum robiły wszystko, by zminimalizować wpływy tej partii w społeczeństwie.
Od początku czerwca wrzesińscy PSL-owcy przygotowywali się do zjazdu partii w Poznaniu. Aby utrudnić im uczestnictwo w zjeździe „autobusy wszystkie PKS zarezerwowane zostały do dyspozycji MO (…), a wszystkie podwody udające się w kierunku Poznania postanowiliśmy [UB] przepuścić przez punkt kontrolny MO, następnie wszystkie samochody ciężarowe z osobami cywilnymi, a nie posiadające zezwolenia na przewóz osobowy, zatrzymać.”
W referendum zadano trzy pytania:
1. Czy jesteś za zniesieniem Senatu?
2. Czy jesteś za reformą rolną i nacjonalizacją przemysłu?
3. Czy chcesz utrwalenia zachodnich granic państwa polskiego na Bałtyku, Odrze i Nysie Łużyckiej?
Ostatnie tygodnie kampanii przedreferendalnej 1946 roku burmistrz Wrześni opisywał tak: „Zarówno stronnictwa prorządowe, jak i opozycyjne rozrzucały na terenie tutejszego miasta masy ulotek agitacyjnych. Partie prorządowe wyczerpały w agitacji swej maksimum możliwości. Prócz tysięcy rozrzuconych ulotek (z samolotów, samochodów itd.) umieszczano na chodnikach, ścianach budynków, w sieniach domów oraz na parkanach napisy wzywające do brania udziału w głosowaniu oraz oddania głosu z 3-krotnym >tak<. Zasadniczo społeczeństwo tutejsze okazywało duże zainteresowanie, jeśli chodzi o całą akcję propagandową stronnictw prorządowych. Niezadowolenie jednak i niepożądaną reakcję wywołały ulotki z napisem >Ubrał się diabeł w ornat i na mszę ogonem dzwoni<. Katolicka część tutejszego społeczeństwa czuła się tym dotknięta i obrażona w swych uczuciach religijnych. Drugim takim podobnym wypadkiem wywołującym żywy oddźwięk wśród tej warstwy społeczeństwa [burmistrz „zapomniał” dodać, że w innych sprawozdaniach do władz zwierzchnich sam podawał, że „ta warstwa” w powiecie stanowi około 96% ogółu społeczeństwa - M.T.] było rzucenie ulotek w święto Bożego Ciała [20 czerwca]. W czasie uroczystej procesji odbywającej się na rynku nadleciał samolot, który przez pewien czas krążył nad rynkiem i rzucał ulotki. Warkot motoru oraz spowodowany rzucaniem ulotek ruch dzieci, goniących za padającymi na ziemię ulotkami, zakłócił tak uroczystą część nabożeństwa (…). Były to dwa wypadki niewłaściwej propagandy, gdyż nie doprowadziły do celu, w jakim zostały pomyślane.” Wrzesiński PUBP pisał w raporcie wprost, że „rozrzucenie ulotek w czasie procesji było złym posunięciem propagandowym (…), społeczeństwo biorące udział w uroczystościach religijnych było poważnie oburzone na tego rodzaju wystąpienie propagandowe.”
Wrzesińskie plakaty referendalne wzywające do głosowania po myśli władzy ludowej. Wydrukowane zostały we Wrześni w drukarni Andrzeja Prądzyńskiego, wtedy już nie prywatnej, lecz pod zarządem państwowym
W nocy z 19 na 20 czerwca w Orzechowie zostały rozwieszone napisy na płotach: „Silna Polska. PSL – nie – tak – tak” oraz „Płatne Pachołki Rosji. PPR – tak – tak – tak”. Na podstawie doniesienia informatora (pseudonim „Seweryn”) UB stwierdził, że sprawcą tych napisów był prezes gromadzkiego kola PSL Władysław Gmyrek wraz z dwoma innymi członkami PSL, których informator nie mógł rozpoznać. Dwa tygodnie przed referendum zatrzymani zostali przez UB działacze PSL z Mikuszewa – Bańczyk i z Gozdowa Edward Dębicki. Po zobowiązaniu, że nie będą agitować za głosowaniem 2 x nie i 1 x tak zostali zwolnieni. Pięć dni przed referendum Powiatowy Komitet PSL porozrzucał ulotki z wezwaniem do głosowania „nie” na pierwsze pytanie w referendum. Z drugiej strony wrzesiński UB ubolewał, że referendalny „Komitet PPR i PPS mało pracuje po linii uświadamiania swoich członków co do referendum i tak w miejscowości Kaczanowo członkowie komórki PPR nie wiedzą, co to jest referendum i dlaczego ma być przeprowadzone.”
Dwa tygodnie przed referendum, 14 czerwca 1946 roku w świetlicy KPMO odbyła się narada dotycząca przygotowań do referendum. Obecni byli szef PUBP Władysław Zeler, komendant powiatowy MO Jan Sośnicki, komendant powiatowy ORMO Józef Hylak oraz dowódcy II Pułku Pancernego Nikiforow i Szewcow. Po naradzie przeprowadzono wstępną kontrolę miejsc głosowania w poszczególnych obwodach.
W powiecie wrzesińskim wyznaczono 21 obwodów głosowania. Przy każdej komisji wyborczej władze zorganizowały tzw. grupę ochronną. W znajdowało się w nich 49 funkcjonariuszy MO, 21 funkcjonariuszy UB i 120 ORMO. W każdym punkcie głosowania już co najmniej tydzień przed głosowaniem czuwały nocne posterunki, w okolicy krążyły patrole MO i UB.
Niewiele dały wiece przedreferendalne organizowane przez PPR przy współudziale wrzesińskiej jednostki wojsk pancernych. Dzień przed referendum 3/4 uczestników takiego wiecu w Miłosławiu opuściło salę kina Gwiazda, mówiąc, że są głodni i idą zjeść obiad, „czem dali wyraz, jak są ustosunkowani do partii.” Na wiec nie przyszedł ani wójt gminy Miłosław, członek PPR, ani burmistrz, prezes koła gminnego PSL.
Wynik głosowania był we Wrześni i powiecie niepomyślny dla władzy ludowej. Trudno dziś znaleźć na to bezpośrednie dowody w postaci protokołów komisji, które prawdopodobnie zostały zniszczone. O wynikach świadczą jednak doniesienia do PUBP we Wrześni informatora „Wróbla”, który stwierdzał, że wyniki referendum podawane przez prasę „budzą kontrowersje u wielu obywateli miasta Wrześni”, zaś część społeczeństwa wyrażała niezadowolenie, że „we Wrześni wynik referendum był negatywny”. W innym raporcie stwierdzał: „Zaraz po głosowaniu dużo ludzi okazywało swe zadowolenie z wyników wyborów, jakie dało referendum na terenie Wrześni. Mieszkańcy Wrześni byli przekonani, że głosowanie da te same wyniki, jeśli nie w całej Polsce, to przynajmniej w województwie poznańskim. Teraz, kiedy wynik referendum staje się już jasnym, ludzie są zdziwieni i nawet trochę się obawiają, jakie pociągnie następstwa negatywny stosunek do rządu miasta i powiatu wrzesińskiego.” Sam szef wrzesińskiego PUBP w raporcie do WUBP pisał: „Szeptana propaganda PSL w terenie miała duże znaczenie, w kontrakcji partie zblokowane nie robiły nic. Jakie jest nastawienie wśród ludności świadczy wynik przyniesiony przez referendum na naszym terenie.”
Nastroje społeczne we Wrześni po ogłoszeniu wyników referendum były nieprzychylne władzy: „Szerokie koła społeczeństwa z różnych warstw społecznych obiegają najróżnorodniejsze pogłoski przeważnie swym ostrzem skierowane do Rządu Jedności Narodowej. Między innymi, że referendum zostało sfałszowane z powodu braku przedstawicieli wszystkich ugrupowań politycznych podczas końcowych obliczeń w Głównej Komisji Głosowania Ludowego. (…) Rząd jest uzależniony od polityki Związku Radzieckiego, dostaje dyrektywy z Moskwy i według otrzymanych instrukcji kieruje swą polityką wewnętrzną i zagraniczną. Nastroje antysowieckie wzrastają wśród społeczeństwa (…).”
Wyniki referendum z 30 czerwca 1946 roku zostały w skali kraju sfałszowane. Fałszerstw prawdopodobnie nie dokonywały komisje obwodowe, uczyniono to być może już na szczeblu komisji okręgowych, a na pewno w komisji centralnej. PSL jako główna partia opozycyjna musiała przyjąć to do wiadomości, ale jeszcze nie się poddała.
Marian Torzewski