30:2 (cz. 2)

„Repetitio est mater studiorum” – starsi rozumieją, młodsi mogą sprawdzić w Internecie.

Ta sentencja – moim zdaniem w 100% prawdziwa – przypomina mi czasy studenckie. Po pierwsze, to święta prawda, że przyswojenie materiału wymaga powtórzeń (tym więcej, im mniejsze wrodzone zdolności). Po drugie często była żartobliwym komentarzem po nieudanym podejściu do egzaminu. Oznaczała, że wprawdzie powtarzanie egzaminów to nic przyjemnego – szczególnie we wrześniu, gdy spora część braci studenckiej w najlepsze wypoczywa – niemniej jeżeli ma od tego zależeć coś istotnego, takiego jak zdrowie pacjentów, to warto.

Jestem ciekaw, ilu czytelników pamięta, co oznacza tytułowe 30:2. Przypomnę, że liczba ta wyraża stosunek liczby uciśnięć klatki piersiowej do liczby oddechów podczas resuscytacji.  Pozbycie się  oporu przed udzieleniem pomocy w stanie nagłym wymaga elementarnej wiedzy, gdyż niewiedza powoduje paraliżujący strach. Aby pomóc przełamywać opór, przytoczę dane publikowane przez Polską Radę Resusytacji – podjęcie resuscytacji krążeniowo-oddechowej przez świadków zdarzenia może podwoić lub nawet potroić szansę na przeżycie. Liczy się bowiem czas, a najlepszym ratownikiem jest ten, który znajduje się najbliżej, a nie ten, który ma dopiero przyjechać, choćby był najlepiej wykwalifikowany. Tak naprawdę ratownikiem może stać się każdy z nas. Aby podjąć właściwie decyzję o rozpoczęciu czynności resuscytacyjnych, należy znać objawy zatrzymania krążenia. O tym w następnym odcinku.

 

lek. Sebastian Nowicki - Wiceprezes Szpitala
Powiatowego we Wrześni

 
  • zdjęcie